7 mins read

Marzena Sarapata mąż: „Nagonka medialna i niezapłacone długi”

Mąż Marzeny Sarapaty o „fatalnym” odbiorze społecznym wynagrodzenia żony

Robert Czekaj, mąż byłej prezes Wisły Kraków, Marzeny Sarapaty, otwarcie komentuje medialne doniesienia dotyczące finansów klubu i wynagrodzenia swojej żony. W wywiadach podkreśla, że odbiór społeczny zarobków Marzeny Sarapaty w Wiśle był „fatalny”, co w jego ocenie wynikało z braku zrozumienia specyfiki funkcjonowania klubu sportowego. Choć nie kwestionuje, że można było te pieniądze rozdysponować inaczej, zwraca uwagę na presję, z jaką wiązała się praca na tak ważnym stanowisku. Według niego, wynagrodzenie Marzeny Sarapaty, które na początku wynosiło 12 tysięcy złotych, a później wzrosło do 45 tysięcy złotych miesięcznie, było przedmiotem nieuzasadnionej krytyki. Od października do grudnia poprzedzającego jej rezygnację, Sarapata pracowała już za darmo, co dodatkowo podkreśla jej zaangażowanie, mimo trudnej sytuacji finansowej klubu.

Wisła Kraków zalega Marzenie Sarapacie około 60-70 tysięcy złotych

Według słów Roberta Czekaja, Wisła Kraków nadal zalega jego żonie, Marzenie Sarapacie, znaczną kwotę. Mowa o sumie rzędu 60 do 70 tysięcy złotych, która stanowi niezapłacone wynagrodzenie. Ta zaległość finansowa jest jednym z elementów szerszego obrazu problemów, z jakimi borykał się klub za prezesury jego małżonki. Sytuacja ta pokazuje, że nawet po odejściu ze stanowiska, Marzena Sarapata nie doczekała się pełnego rozliczenia finansowego ze strony Wisły Kraków.

Czekaj: Współpraca firmy z Wisłą nie była opłacalna

Robert Czekaj podkreśla, że współpraca jego firmy, iKropka, z Wisłą Kraków, polegająca głównie na drukowaniu magazynu „R22” oraz programów meczowych, nie była opłacalna finansowo. Sam Czekaj przyznaje, że traktował tę współpracę bardziej jako formę pomocy dla klubu niż jako przedsięwzięcie nastawione na zysk. Choć media podawały różne kwoty i zakresy tej współpracy, Czekaj dementuje te doniesienia, twierdząc, że były one nieprawdziwe. Według niego, firma świadczyła usługi druku z rabatami, a wydawanie publikacji dla Wisły stanowiło dla niego niemalże hobby, a nie główne źródło dochodu czy znaczący element działalności iKropki.

Mąż Marzeny Sarapaty: To „jawne nawoływanie do przemocy”

Robert Czekaj wyraża głębokie zaniepokojenie tonem medialnych doniesień i wypowiedzi w internecie na temat jego żony, Marzeny Sarapaty. Określa je jako „jawne nawoływanie do przemocy”. Uważa, że sposób, w jaki przedstawiana jest jego żona i jej działania w Wiśle Kraków, przekracza wszelkie granice debaty publicznej i staje się niebezpieczny. Podkreśla, że taka retoryka może prowadzić do realnych zagrożeń dla jej bezpieczeństwa, co budzi jego uzasadnione obawy.

Robert Czekaj porównuje sytuację do wydarzeń w Gdańsku

Analizując obecną sytuację i skalę negatywnych emocji kierowanych w stronę Marzeny Sarapaty, Robert Czekaj doszedł do wniosku, że przypomina ona niebezpieczne zjawiska, które miały miejsce w przeszłości. Konkretnie, porównuje obecne nagonki do wydarzeń w Gdańsku, gdzie agresja słowna przerodziła się w tragiczne w skutkach czyny. Obawia się, że eskalacja nienawiści i podżegania do agresji może doprowadzić do podobnych, tragicznych konsekwencji również w przypadku jego żony. To porównanie podkreśla powagę sytuacji i jego obawy o bezpieczeństwo Marzeny Sarapaty.

Kwestia nazwiska: Czy Marzena Sarapata posługuje się nazwiskiem męża?

Pojawiły się doniesienia sugerujące, że Marzena Sarapata, po swojej rezygnacji z funkcji prezesa Wisły Kraków, zaczęła posługiwać się nazwiskiem swojego męża, Roberta Czekaja. Według dziennikarza Szymona Jadczaka, była prezes miała zacząć występować publicznie jako Marzena Czekaj. Ta zmiana może być interpretowana na różne sposoby, od próby zdystansowania się od negatywnych skojarzeń z okresem jej prezesury w Wiśle, po chęć rozpoczęcia nowego etapu w życiu pod innym nazwiskiem. Nie jest to jednak oficjalnie potwierdzona informacja przez samą zainteresowaną.

Marzena Sarapata mąż – kulisy działalności i finansów

Relacja Marzeny Sarapaty i jej męża, Roberta Czekaja, jest ściśle związana z finansami i działalnością biznesową, która w pewnym momencie przeniosła się na grunt Wisły Kraków. Czekaj, właściciel firmy iKropka, świadczył usługi dla klubu, co miało swoje konsekwencje zarówno dla jego biznesu, jak i dla relacji z żoną, która pełniła funkcję prezesa. Analiza tych powiązań pozwala lepiej zrozumieć kontekst medialnych doniesień i kontrowersji wokół byłej prezes Wisły.

Działalność firmy iKropka dla Wisły Kraków

Firma iKropka, należąca do Roberta Czekaja, męża Marzeny Sarapaty, była zaangażowana we współpracę z Wisłą Kraków. Głównym obszarem tej działalności był druk materiałów promocyjnych i informacyjnych dla klubu, takich jak magazyn „R22” czy programy meczowe. Czekaj podkreśla, że kwoty i zakresy współpracy podawane w mediach były często nieprawdziwe, a sam traktował tę działalność bardziej jako wsparcie dla Wisły, a nie jako czysto biznesowe przedsięwzięcie. Podkreśla, że klub korzystał z rabatów, a koszty druku były jedynie częścią szerszej współpracy, która niekoniecznie była dla jego firmy korzystna finansowo.

Zajęcie komornicze i zaległe pensje Marzeny Sarapaty

Sytuacja finansowa Wisły Kraków za czasów prezesury Marzeny Sarapaty była niezwykle trudna, co potwierdzają informacje o zaległych pensjach i zajęciach komorniczych. Według doniesień, przed końcem roku 2018, Marzena Sarapata podjęła decyzję o przelaniu na swoje konto zaległych pensji. Niestety, 60 tysięcy złotych z tej kwoty zostało natychmiast pobrane na poczet zajęcia komorniczego. To pokazuje, jak poważne były problemy finansowe klubu i jak bardzo wpłynęły one na sytuację osobistą byłej prezes. Dług Wisły Kraków za jej kadencji wzrósł znacząco, z około 12-18 milionów złotych do ponad 40 milionów złotych.

Czy materiał „Superwizjera” o Marzenie Sarapacie był zmanipulowany?

Robert Czekaj, mąż Marzeny Sarapaty, wyraża swoje zdecydowane wątpliwości co do rzetelności materiału wyemitowanego przez „Superwizjera”, który dotyczył jego żony i jej kontaktów ze światem przestępczym. Według niego, reportaż zawierał „bardzo wiele niedopowiedzeń” i był częściowo zmanipulowany. Czekaj sugeruje, że przedstawione w materiale informacje nie oddawały pełnego obrazu sytuacji i mogły celowo wprowadzać widzów w błąd. Podkreśla, że pewne fakty zostały wybiórczo przedstawione lub zinterpretowane w sposób, który nie odzwierciedlał rzeczywistości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *